Dlaczego Dojczlanderzy jeżdżą wszędzie na rowerach?
Niemcy to naród oszczędny i praktyczny. Czyli mówiąc innymi słowy Niemcy oszczędzają praktycznie na wszystkim. Bazując na tych przypadłościach, tutejsi decydenci postanowili w prosty sposób nakłonić obywateli do przerzucenia się na rowery. Robią to – podnosząc ceny komunikacji (bilet jednorazowy to ponad 10 zł) i wprowadzając zasadę – rowerzysta ma zawsze racje. Nie prawdą jest też, że Niemcy wybierają rowery, bo nie wolno im wjeżdżać autem do centrum. Wolno, tylko że kilka godzin na miejskim parkingu i moglibyśmy sobie kupić nowy rower. W efekcie autochtoni zamiast jeździć swoją jedną linią tramwajową, wolą pedałować wzdłuż niej. Zdrowo, szybko i wygodnie.
Co warto zaznaczyć, w Moguncji nikt się nie bawił w projektowanie i budowanie ścieżek rowerowych. Wystarczył kubeł farby, aby pomalować białą linię na chodniku lub jezdni, a gdzieniegdzie zsynchronizować światła drogowe. Ot i cała filozofia, której w Krakowie do teraz nikt sobie nie przyswoił. Do tego dochodzą obostrzenia mówiące, że rowerzysta jest niczym krowa w Indiach niemal święty. A jakikolwiek przypadek tknięcia go, podniesienia na niego głosu, czy próba targnięcia się na jego rower, karana jest długim i kosztownym wykluczeniem społecznym.
Nasze rowerki może nie są nowe, ale w Krakowie ktoś na pewno by nam je chętnie zwędził. A tu… - nie trzeba nawet ich zapinać. Co kraj to obyczaj, dlatego zapraszam na rowery, z pewnością każdy coś sobie tutaj złoży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz