Gdzieś tam za Odrą

Skoro był Amerykanin w Paryżu, English man in New York i Most na rzecze Kwai - to dlaczego nie napisać jak to jest być Polakiem w Niemczech. Sam blogów nie czytam, ale są ponoć tacy co je czytają. Więc jeżeli są, to niech czytają!!!

środa, 17 kwietnia 2013

Turecki Fryzjer



O tureckim fryzjerze


Po przeszło … kurde właśnie liczę sobie na palcach… no tak, wyszło że 10 latach znów mam krótkie włosy. Duża zmiana zważywszy na zaistniałe okoliczności. Niestety do tego strasznego czynu zostałem zmuszony w nowej pracy. Gdyż ponoć nie przystoi i ponoć dreskod, czy coś tam coś tam wymaga ode mnie i tak dalej i tak dalej ergo - żebym te włosy skrócił. No i niezbyt entuzjastycznie acz skutecznie żem to zrobił. Jeszcze mi się golić kazali, kurwa ich mać faszystowska. No ale trudno, zarabiać trzeba, tylko że mi w łeb teraz zimno.
Ta nieprzyjemność, wiązała się za to z przyjemnością odwiedzenia tureckiego fryzjera (bo najtańszy). Zapukałem więc do Osmana i pytam grzecznie a właściwie gestykuluje, że trzeba by coś niecoś uciąć. Oczywiście nie ma problemu, mam usiąść i czekać. Kolejki nie było to myślę sobie, że szybko pójdzie. Ale mimo, że fryzjerów było ze czterech, a chłopców do zamiatania jeszcze kilku, to oczekiwanie się wydłużało. Bo gdy tylko któryś fryzjer kończył oporządzać klienta, to znikał przed budynkiem z zamiarem wypalenia całej paczki fajek za jednym razem, co zajmowało im dość dużo czasu. Mogłem więc sobie obserwować, Osmana i kolegów. Bo w dzielnicy tureckiej, fryzjerzy są tylko męscy. Niestety nie wiem gdzie chodzą tureckie  kobiety i czy w czasie zabiegu siedzą w burkach czy je zdejmują. Niemniej jednak taki męski fryzjer to ciekawe zjawisko.
Warunki są nieco spartańskie. Zwykłe fotele fryzjerskie lustro, jedna półka, na której leży zaledwie kilka specyfików do mycia głowy. Z niektórych ścian spoziera na nas gwiazda tureckiej telenoweli, z włosami zaczesanymi do góry i przeszywającym spojrzeniu. Wszystko już wysłużone, i do granic możliwości uproszczone. W kącie zakładu , stał sobie spokojnie na prymusie garnek, w którym kipiało sobie coś gęstego. Co jakiś czas wydobywał się stamtąd bulgot i bańka różowej mazi zalewała stolik wokół. Nie bardzo wiedziałem co to jest do chwili, gdy fryzjer zanurzył w tym palec, i wyjął trochę mazidła. Następnie ulepił z tego kulkę. Ta konstrukcja następnie wylądowała w uchu pana na krześle fryzjerskim. Po czym pan fryzjer wyrwał klientowi włosy z uszu. Bo tureccy faceci depilują sobie uszy (na zewnątrz i w środku. Tak samo załatwił część brwi. W międzyczasie chodził po zakładzie facet, który proponował wszystkim dookoła kawę albo herbatę.
Ale to było nic w porównaniu z drugim fryzjerem, który zamiast wosku, stosował jeszcze inną metodę. W pewnym momencie wyciągnął małą rurkę. Na jej końcu zainstalował odrobinę ligniny. Wszystko zanurzył to w alkoholu i podpalił. Uzbrojony w małą pochodnię, zaczął nią szybko wymachiwać, w lewo i w prawo, niczym piroman amator. Po czym zaczął okładać uczy i szyje pana na fotelu tym płonącym kijem. W ten sposób, zamiast wyrywać włosy, po prostu je spalił. Wszystko w spokoju obserwował smagany ogniem klient. Widocznie przyzwyczajony do płomiennych wizyt fryzjerskich.

Przyznam, że siadałem na fotel z pewną obawą. Nie żebym jakoś specjalnie zarastał w uszach, albo chciał depilować brwi. Jednak gdy ani klient ani fryzjer nie umieją się porozumiewać za dobrze po niemiecku lub w innym wspólnym narzeczu to wynik zawsze może być różny od oczekiwań. Golibroda jednak okazał wyrozumiałość i w moim przypadku ograniczył się do nożyczek i maszynki. Widocznie widział kątem oka moje przerażenie gdy oporządzał płomieniami wcześniejszego pana.
Następnym razem też pójdę do Osmana, może znów pokaże mi coś ciekawego.
 Leo
Foty z Googla