Gdzieś tam za Odrą

Skoro był Amerykanin w Paryżu, English man in New York i Most na rzecze Kwai - to dlaczego nie napisać jak to jest być Polakiem w Niemczech. Sam blogów nie czytam, ale są ponoć tacy co je czytają. Więc jeżeli są, to niech czytają!!!

środa, 18 maja 2011

Terroryzm po Niemiecku


   Dziwni są Ci Niemcy. I jeszcze dziwniej dbają o bezpieczeństwo swoich obywateli. Ostatnio, opublikowali precyzyjny raport określający, jak najłatwiej zaatakować ich własne elektrownie atomowe. Dokładnie wypunktowali, jaka wielkość samolotu wystarczy, by trafiając nim w instalacje reaktora, doprowadzić do katastrofy nuklearnej. Co gorsza w czterech przypadkach wystarczy zaledwie mały samolot, a w pozostałych potrzebny będzie już średni. Porwany Airbus A380 powinien sobie poradzić z wszystkimi elektrowniami. W dalszej części raportu wytyczono datę zamknięcia najstarszych siłowni, odkładając je na najbliższe 10 lat. W ten sposób potencjalni terroryści wiedzą też, ile mają czasu na wysadzenie w powietrze kilku landów. Nie zainteresowałoby mnie to, gdyby nie fakt, że dwie z czterech najgorzej zabezpieczonych siłowni znajdują się tuż za miedzą a dokładnie za rzeką w Hesji.
Niemcom nie pomaga też ich własny wywiad wojskowy, który zamiast pilnować swoich informatorów i obserwować „swoich terrorystów”, przesyłał informacje o nich amerykanom. A ci, jak wiadomo, mają zwyczaj najpierw strzelać a potem pytać. Niemiecki wywiad BfV dla niepoznaki nazwany Federalnym Urzędem Ochrony Konstytucji, był bardzo zdziwiony, że amerykanie zamiast porywać domniemanych terrorystów wolą do nich strzelać. Zwłaszcza, że potem na jaw wyszły informacje, że zastrzeleni terroryści byli obywatelami Niemiec. Co prawda, żaden z nich nie nazywał się Schmidt, ani Schneider, lecz raczej Mohammed Ali coś tam coś tam, ale w świetle prawa wyszło na to, że Niemcy wystawili własnych obywateli na cel amerykańskich kowbojów. A więc, w świetle prawa rodziny zastrzelonych ofiar (terroryzmu) mogą domagać się zadość uczynienia od niemieckiego rządu. Co więcej, okazało się, że nieszczęsna ofiara amerykańskiej sprawiedliwości, była od dawna na niemieckim widelcu. Niedoszły terrorysta był od jakiegoś czasu dokładnie rozpracowywany, przez niemieckie służby i miał je doprowadzić na ślad znacznie większej i niebezpieczniejszej grupy terrorystów.
Oliwy do ognia jak zwykle dolała niezawodna w takich sprawach Angela Merkel, przy której nasz „Bul” Komorowski to małe piwo. Pani kanclerz w mediach powiedziała na głos "Cieszę się, że udało się zabić Osamę Ben Ladena". Ta wypowiedź wywołała kolejną burze medialną, bo przecież wszyscy wiedzą (zwłaszcza Niemcy), że nie wolno zabijać i to jeszcze tak bez sądu. Niemieccy dziennikarze wyciągnęli swojej kanclerz, że komu jak komu, ale córce pastora takie słowa nie powinny przechodzić przez usta. To przecież się kłuci z chrześcijańskim oglądem świata. Swoją drogą to też ciekawe, że Niemcy wchodzą w takie dysputy. Ale problem jest taki, że szef państwa, w którym mieszka kilka milionów muzułmanów nie powinien takich rzeczy mówić na głos. Nawet jeżeli wszyscy obywatele tak właśnie uważają. To co przystoi Bunga Bunga Berlusconiemu, nie przystoi pani kanclerz
Najgorsze dla Niemców jest to, że chociaż w wielu kwestiach walki z terroryzmem Niemcy działają z dużą ostrożnością, nie angażując się bezpośrednio w konflikty zbrojne, to wciąż są jednym z najlepszych celów terrorystycznych. Niemieckie służby wiedzą o tym doskonale, dlatego lubią zanadto panikować. Kilka dni temu ewakuowano 250 pasażerów pociągu. Tylko dlatego, że w wagonie restauracyjnym znaleziono płytę CD z napisem: "Allah zabije nas wszystkich". Nie wiem co na to właściciel płyty, ale na jego miejscu bym się po odbiór nie zgłaszał, choćby nawet były na niej jego ulubione kawałki.
Na usprawiedliwienie Niemieckich służb trzeba przyznać, że dzień przed „zamachem” na Ben Ladena, Niemcy udaremnili poważny zamach terrorystyczny w Nadrenii-Północnej Westfalii. Złapali trzech terrorystów związanych z Al. Kaida (teraz to wszyscy są z nią związani). W trakcie prób z użyciem silnego ładunku wybuchowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz