Ouuu Angie!!!
Nie wiem czy wiecie, ale jakis miesiąc temu odbyły się w
Niemczech wybory. Zwyciężyła jak zwykle piękna Angela. I mniej więcej tyle
zostało powiedziane w mediach. Pani kanclerz dostała gratulacje od wyborców,
opozycji i mediów i po dwóch dniach temat właściwie zniknął z łam gazet. I to
jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Wybory w najważniejszym (tak tak, to nie
polska jest najważniejsza) kraju Unii Europejskiej , po prostu się odbyły i
koniec. Nikt nie rozdmuchuje sprawy, nie
sączy jadu nienawiści, nie kładzie się krzyżem w kościele. Może to dlatego, że
tu każdy polityk miał dziadka w Wehrmachcie. Niemcom nie przeszkodził również
fakt, ze pani Kanclerz miała dziadka w polskich Legionach. A jej nie peszy
nawet fakt, że nie umie poprawnie
wymówić jego nazwiska. Po prostu 70
procent obywateli poszło zagłosowało i wróciło do swoich zajęć. Politykowanie
zostawili politykom.

Pani Merkel zabrakło 2-3 głosów aby rządzić samodzielnie , więc teraz trwają rozmowy z innymi partiami na
temat koalicji. To też wszystko odbywa się po cichu. W Internecie na polskich forach
proponują, żeby im przetransferować do Berlina kilku posłów PSL-u, bo oni
potrafią z każdym się dogadać żeby tylko być przy żłobie, to i nawet z Niemcami
by dali radę. Cóż ciągle czekamy na ruch
pana Piechocińskiego, tu w Niemczech jest z czego kraść a i KRUS-u Angela im
nie ruszy, wiec zawsze to jakieś rozwiązanie. Przydałby się też w niemieckim
rządzie jakiś poważny mężczyzna do robienia interesów z Arabami. Niemcy w tym
względzie mają poważny problem. Gdy przyszło do podpisywania umowy z Arabią
Saudyjską, to nie było kogo wysłać po ropę. Wiadomo szejk, z babą gadać nie
będzie, minister spraw zagranicznych jest otwarcie przyznającym się gejem, więc
też ręki szejka raczej nie uściśnie. Trzeci w kolejności minister skarbu, za to
porusza się na wózku inwalidzkim, co też dyskwalifikuje go w rozmowach z
Arabem. Więc taki polski rolnik
przydałby się w niemieckim rządzie.
Dla Niemców zdecydowanie bardziej bulwersujące od wyborów okazały
się informacje, że od kilku lat są na amerykańskim podsłuchu. No z całym
szacunkiem kogo jak kogo, ale historia pokazała, że Niemiaszków trzeba pilnować.
Wiec skoro ruscy, przed blisko pół wieku pilnowali, to dlaczego amerykanie mają
być gorsi. Niemcy najbardziej się zdziwili, że telefon z którego pani kanclerz
dzwoniła do kolegów z partii i który miał być ponoć bezpieczny, takim się nie
okazał. Z drugiej strony, to jakiż inny telefon mieli by w Waszyngtonie podsłuchiwać
jak nie właśnie ten tajny. Jedno nie
ulega wątpliwości. Zżera nas zazdrość bo nas nikt nie podsłuchuje i
podsłuchiwać nie chce. No bo po co skoro od kilku lat cała polska polityka
kotłuje się wokół wysokości brzozy smoleńskiej. Czego nowego dowiedziałby się
Obama? Wystarczy, żeby sobie TV Polonie włączył. Może wiedział, że w plusie Oba
ma za darmo.
Tak więc wybory za nami. A odkąd zabrakło partii NSDAP nas
sąsiadów zza Odry to nic nie powinno emocjonować. Zamiast tego wróćmy do naszej
brzozy i zdradzonych o świcie. To jest zdecydowanie zabawniejsze.
Leo
Foty z Googla